Lista aktualności Lista aktualności

Mowa leśnych barw, czyli skąd leśnicy wiedzą, że las choruje

Liście i igły przebarwiają się na wszystkie odcienie żółci, czerwieni i brązu. Z tych kolorów wprawne oko leśnika może wnioskować o stanie zdrowotnym drzew i zmianach zachodzących w ekosystemach.

Widzimy na co dzień, jak niestabilność warunków atmosferycznych oddziałuje na środowisko. Huraganowe wiatry, ulewy, pożary są zjawiskami nagłymi, którym trudno jest zapobiegać. Susza i wynikający z niej spadek poziomu wód gruntowych są zjawiskami długookresowymi, powodującymi osłabienie drzew i obniżenie ich odporności na działanie różnorodnych czynników szkodliwych, a nawet ich zamieranie. To właśnie sposób w jaki drzewa się przebarwiają, może świadczyć o ich kondycji.

Zeszłoroczna susza mocno dokuczała drzewom. Brzozy już w lipcu zaczęły zrzucać liście. To naturalne zjawisko – w ten sposób w czasie stresu drzewa ograniczają wyparowywanie wody. Buki przebarwiały się na nienaturalny, czekoladowy kolor. Leśnicy zaczęli przygotowywać się na najgorsze – że wiosną drzewa te nie wypuszczą nowych liści i uschną. Obawy były uzasadnione – część brzóz w ogóle nie wypuściła liści, część zdołała wypuścić tylko pojedyncze, ale większość wznowiła wegetację i dzisiaj cieszą nas swoimi kolorami.
Podobnie było z bukami – część nie przetrzymała stresu spowodowanego brakiem wody, na części drzew widać było zamarłe gałęzie, zwłaszcza w górnych fragmentach koron, ale większość przeżyła.   
Susza stwarza problemy nie tylko gatunkom liściastym, cierpi również królowa polskich lasów – sosna, powszechnie uważana za odporną na suszę. Co ciekawe, z powodu suszy drzewa cierpią bardziej na siedliskach wilgotnych, a te rosnące na najbardziej jałowych obszarach (np. w Puszczy Noteckiej) radzą sobie zdecydowanie lepiej. Wynika to z przyzwyczajenia roślin do warunków środowiska i ograniczonej tolerancji zmian. Nagła zmiana warunków środowiskowych jest dla nich szokiem i może negatywnie wpływać na wegetację. Na przykład sosna może rosnąć i na piaszczystej wydmie, i na bagnie. W zależności od miejsca,
w którym opadnie i wykiełkuje niesione wiatrem nasionko, drzewo wytworzy odmienny system korzeniowy. Na suchym piasku – głęboki, palowy, na bagnie – płytki. I gdy zmienia się poziom wód gruntowych, drzewa nie są w stanie zaadaptować się do takich zmian.


Należy pamiętać, że zdolność adaptacji do zmieniających się warunków środowiska jest cechą gatunku, a nie pojedynczych osobników. Dla nich każda zmiana może powodować stres.
Następuje osłabienie, zmniejszenie odporności na infekcje chorób grzybowych i ataki owadów. Może się to skończyć śmiercią poszczególnych drzew, a nawet całych drzewostanów. Podobny stres u drzew może wywołać nagła zmiana warunków świetlnych i termicznych.

Do zachodzących w środowisku zmian muszą przystosować się wszystkie żywe organizmy. Zmieniają swoją ekologię, lub znajdują sobie nowe nisze ekologiczne. Pamiętamy, jak nagle przywędrował z południa Europy szrotówek kasztanowcowiaczek, powodujący usychanie liści kasztanowców. To nie jedyny przypadek. W Polsce kilka lat temu na sosnach pojawiła się jemioła i przemieszczając się od południa dotarła już na teren północnej Wielkopolski. W czasie suszy, jemioła pobierając (kradnąc) wodę z drzewa żywicielskiego powoduje jego szybkie usychanie. Cały czas w lasach obserwuje się zamieranie drzewostanów świerkowych zaatakowanych przez kornika drukarza. Uaktywniły się gatunki owadów, które do tej pory uważano za nie mające znaczenia gospodarczego, a które obecnie wykorzystują osłabienie drzewostanów - modrzewie atakuje kornik modrzewiowiec, a sosny - kornik ostrozębny. Są to owady, które swój cykl rozwojowy (łącznie z żerowaniem) przeprowadzają w ukryciu – pod korą. Nie ma do nich bezpośredniego dostępu, nie można więc zastosować środków owadobójczych. Jedyną metodą ochrony drzewostanów przed tego typu owadami jest wyszukanie zaatakowanych drzew, ich wycięcie i wywiezienie z lasu, zanim owady rozwijające się w drzewie będą gotowe do wylotu i zaatakowania kolejnych drzew. Pozostawienie w lesie zasiedlonych drzew powoduje lawinowe rozmnażanie się owadów, które w sprzyjających warunkach potrafią wyprowadzić 3 pokolenia w ciągu roku. Zaatakowane drzewa są bez szans, można tylko ratować sąsiednie, jeszcze nie zaatakowane. Przypomina to walkę z gangreną.

Na szczęście w lasach północnej Wielkopolski nie obserwuje się na razie zwiększonego zagrożenia powodowanego przez owady żywiące się liśćmi lub igłami (tak jak pamiętna z lat osiemdziesiątych XX wieku brudnica mniszka). Prowadzone przez cały sezon wegetacyjny obserwacje liczebności jaj, gąsienic i motyli nie dają powodów do niepokoju. Niedługo, po pierwszych przymrozkach, leśnicy przeprowadzą ostatni etap badań – tak zwane jesienne poszukiwania owadów w ściółce.

 

 

Jaki będzie przyszły rok – nie wiadomo, ale nawet przy sprzyjających warunkach atmosferycznych, drzewa osłabione suszą nie powrócą do pełnego zdrowia. Tak zwany „kompleks posuchy” może utrzymywać się przez kilka lat i zwiększać podatność drzew na choroby i ataki owadów. Zadaniem służb leśnych pozostaje więc możliwie wczesne wykrywanie i wycinanie chorych drzew, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się chorób na pozostałe drzewostany.

Zmiany klimatu w perspektywie długookresowej mogą sukcesywnie zmienić skład i strukturę lasów. Możliwe jest wycofywanie się borealnych gatunków lasotwórczych (takich jak sosna i brzoza) oraz wkraczanie na ich miejsce gatunków adaptujących się do nowych warunków siedliskowych (jak buk i dąb). Scenariusz ten wbrew alarmistycznym doniesieniom medialnym nie doprowadzi do spadku powierzchni zalesionej, ani bogactwa gatunkowego lasów. Las pozostanie lasem. Może z innymi gatunkami drzew, może z innymi grzybami (jak pojawiającym się już w naszych lasach złotakiem wysmukłym zwanym też borowikiem amerykańskim), czy innymi zwierzętami (coraz częściej spotykanymi szakalami złocistymi).
Niewątpliwie jednak jesienne lasy dalej będą nas cieszyły swoimi kolorami.